Esencja to bardzo ważny etap w warstwowej pielęgnacji azjatyckiej. Jej głównym zadaniem jest dostarczenie skórze składników aktywnych i przygotowanie jej do dalszych etapów pielęgnacji. Dzięki lekkiej, wodnistej konsystencji substancje łatwiej i głębiej penetrują warstwy naskórka, jednocześnie nawilżają i rozpulchniają skórę. Esencje są to kosmetyki z regóły dużo bardziej bogate w składniki aktywne niż tonik, ale jednocześnie lżejsze niż serum.
COSRX Galactomyces 95 Whitening Power Essence |
Esencje na bazie sfermentowanych drożdży są najbardziej popularne i znane wśród kosmetyków azjatyckich. Pionierem w tej dziedzinie jest japońska firma SK-II ze swoją Facial Treatment Essence. Jest to kosmetyk niewątpliwie kultowy i jednocześnie najdroższy, bo za butelkę 150ml płacimy aż $150. Pomimo jednak tak wysokiej ceny od 1980 roku cieszy się ogromną popularnością.
Rynek kosmetyków azjatyckich jednak zawsze wychodzi naprzeciw potrzebom i oczekiwaniom konsumentów, dlatego powstało wiele podobnych esencji za dużo niższą cenę. Najbardziej znaną jest Missha i jej First Treatment Essence w cenie około $25, następnie mamy Secret Key Starting Treatment Essence w cenie około $10, która jest równie popularna ze względu na niską cenę.
Zdecydowałam się jednak na COSRX. Jest to firma oferująca kosmetyki o stosunkowo prostych składach i ciesząca się rosnącą popularnością na rynku azjatyckim. Można znaleźć wiele pozytywnych opinii na jej temat, a cena tego kosmetyku to około $12 na ebay.
COSRX Galactomyces 95 Whitening Power Essence |
Ładne, estetyczne i proste opakowanie przywodzi na myśl esencje z Missha i SK-II. Plastikowa butelka z pompką pozwala na wygodne i łatwe wydobycie odpowiedniej ilości produktu. Dodatkowo kartonik zawiera opis kosmetyku, wraz ze składem i instrukcją stosowania.
COSRX Galactomyces 95 Whitening Power Essence |
Skład: Galactomyces Ferment Filtrate, Niacinamide, Sodium Hyaluronate, Betaine, Panthenol, Glycerin, 1,2-Hexanediol, Allantoin, Butylene Glycol, Xanthan Gum, Ethyl Hexanediol, Adenosine.
Aż 95% składu stanowi nasz gwóźdź programu, czyli sfermetowane drożdże typu Galactomyces. Pozostałe 5% to głównie Niacinamide (witamina B) i Betaina o właściwościach rozjaśniających oraz nawilżająca gliceryna i alantoina.
O niezwykłych właściwościach sfermentowanych drożdży na skórę przekonali się naukowcy obserwując ludzi pracujących przy produkcji sake. Nawet starsze osoby miały dłonie nie zdradzające ich wieku - gładkie, nawilżone i pozbawione przebarwień. Zaczęto więc wykorzystywać ten składnik w kosmetykach do pielęgnacji twarzy. Udowodniono też, że sfermetowane składniki są bardziej skuteczne i lepiej się wchłaniają, dlatego na drożdżach nie poprzestano, a produkty fermentacji są szeroko obecne w koreańskich kosmetykach.
Producent obiecuje przede wszystkim głębokie nawilżenie, ale rownież działanie rozjaśniające i przeciwzmarszczkowe. Ma dać zmęczonej i szarej skórze wygładzenie i rozpromienienie.
COSRX Galactomyces 95 Whitening Power Essence |
Esencja COSRX ma postać półpłynną i śliską. Szybko i łatwo się wchłania nie pozostawiając po sobie żadnego filmu czy lepkiej warstwy. Stosowałam ją pomiędzy tonikiem a serum, rano i wieczorem. Kilka razy zastosowałam ją również do nasączenia maseczki tkaninowej w tabletce.
Kosmetyk bardzo dobrze sprawdza się w roli nawilżania. Mogę go porównać do słynnego toniku z Hada Labo. Nie jest to może efekt powalający na kolana, ale nawilżenie jest odczuwalne i długotrwałe. Niestety po dwóch miesiącach używania nie zauważyłam jakichkolwiek innych efektów. Żadnego rozświetlenia czy zmniejszenia przebarwień, żadnego efektu liftingu czy zwiększonej sprężystości skóry. Pod tym względem kosmetyk trochę mnie zawiódł. Spodziewałam się dużo więcej niż nawilżenia.
Podsumowując muszę niestety powiedzieć, że esencja drożdżowa od COSRX jest dla mnie rozczarowaniem. Chociaż kosmetyk nie zrobił mi żadnej krzywdy, ładnie współgrał z innymi kosmetykami i dawał długotrwałe nawilżenie, to jednak pozostałe obietnice i oczekiwania nie zostały spełnione. Oczywiście nie skreślam z tego powodu ani firmy, ani innych kosmetyków tego typu. Myślę jednak, że do tej konkretnej esencji już nie wrócę, szczególnie że oferta jest bardzo szeroka i jest wiele innych, które warto spróbować.
PS. Zapraszam na swój kanał Youtube, kliknij i zostań ze mną na dłużej :)
Ja bym nie zaryzykowała wydać tyle kasy, bo wiem że często nawet kultowe produkty zawodzą. Mam nadzieję, że trafisz w końcu na lepszy produkt wielozadaniowy. Uwielbiam esencje, moją cerę tłustą trzeba głęboko nawilżać. Polecam Mizon Water Volume EX. :)
OdpowiedzUsuńdzięki za polecenie :)
UsuńJa dopiero wchodzę w świat azjatyckiej pielęgnacji i poszukuję swojej idealnej esencji. Kiedyś do jakiego zamówienia dostałam próbkę właśnie tej z CORSX i starczyła mi ona na bodajże 3 użycia. Po 3 razach byłam zadowolona ale skoro na dłuższą metę nie robi nic chyba dalej będę szukać;)
OdpowiedzUsuńNo właśnie o tą dłuższą metę chodzi :) spodziewałam się czegoś więcej. Mam zamiar zainwestować w tą słynną MIssha First Treatment, może ta spełni oczekiwania :)
UsuńWow kosmetyk za 150$ to na serio musi być dobry, skoro dobrze się sprzedaje. A z tego kosmetyku miałam tylko próbkę.
OdpowiedzUsuń